40stopni...do nieba?
Komentarze: 5
To byl dobry dzien...do czasu az wrocila mama....od razu gdy tylko ujrzalam ja w drzwiach wiedzialam, ze cos jest nie tak...nawet sposob dzownienia byl jakis inny...taki nie jej...
to byl dobry dzien....dla raka....dzisiaj babcia znow sie gozej poczula..byla babka z hospicjum, dala 3zastrzyki przeciwbolowe i powiedziala ze wiecej nie moze zrobic....choc i one niewiele pomogly....silniejsza juz jest tylko morfina...
znow miala drgawki....nie rozumiala co sie do niej mowi, wysoka temperatura...prawie 40stopni....i zwijala sie z bolu...dobrze, ze nie musialam tego widzec...dobrze, ze mama byla....
szkoda mi ich..powiedz dlaczego nie moze byc idealnie? dlaczego zawsze cos musi sie spieprzyc?dlaczego...
dlaczego musi cierpiec ktos, kogo kocham claym sercem....dlaczego ona a nie JA?!
teraz jak u nich bywam....nie potrafie sie smiac...nie potrafie...nawet dziadek mocniej mnie sciska na dowidzenia..tak bardzo kurczowo...jakby przez to mowil...DZIEKUJE ZE BYLAS....
to byl dobry dzien...BYL....
Dodaj komentarz