ja jednak mam cos z tego slimaka:)
Komentarze: 12
Jednak jestem mieczak!
Wygrales...na pierwszego smsa nie zareagowalam, choc już nawet zaczynalam odpisywac...postanowione...dzis będę twarda...szybko wiec skasowalam to, co zdazylam napisac. Z drugim smsem było lepiej odczekalam 10min zanim przeczytalam. Po czesci dlatego, ze nie mialam czasu...moje milczenie zaczynalo go irytowac sadzac po sposobie pisania. Pierwszy raz mialam być tak cholernie twarda, ale wszystko popsul...aleto chyba nwet lepiej.
Ciagle jeszcze potrafimy się dogadac. Zadzwonil do mnie do pracy. A ze się tego nie spodziewalam odebralam...
Zaskoczyl mnie, dzis pozytywnie!
Zmieklam.
Tak bardzo chialam się przytulic i zapomniec o wszystkim.
Topory wojenne zostaly zakopane, jednak zastanawiam się na jak dlugo?
Nie wazne na jak dlugo, wazne, ze się udalo! prawda?
Patrzac na te wszystkie pary obsciskujace się na przystankach...
Gapiac się na staruszkow chodzacych na wspolne spacerki, trzymajac się za reke robi się tak milo...choc przez chwile...
Dopóki mloda para nie zacznie się oblesnie calowac lub wyzywac...
Dopóki staruszkowie stoja sztywno na nogach.
W gruncie rzeczy ciesze się, ze zadzwoniles...chyba po cichutku, gdzies tam pod ta twarda dzis (na pozor zreszta) skorupka, tlila się nadzieja...
Jest jeszcze tyle rzeczy, które trzeba dotrzec, tyle rzeczy które trzeba przedyskutowac i dojsc do kompromisu...ale mamy czas, nawet cale mnostwo. Jestesmy przeciez tacy mlodzi!
W pracy nic nowego! Niestety...co wyprowadza mnie z rownowagi i doprowadza do bialej goraczki! Wyplata 10 a dzis już 19 a ja ani grosza nie zobaczylam!
Malo tego, ani slowa nie uslyszalam na temat pieniazkow...a żeby nie było zbyt wesolo na oczy nie widzialam szefowej już ponad tydzien. Dziwnym trafem przyjezdza tylko i wylacznie wtedy, kiedy mnie akurat nie ma.
Albo ze mna dzieje się cos niedobrego, albo caly swiat się na mnie zawzial.
Nawet herbata parzy...tylko to akurat lubie...
Wazne, ze ty jestes tuz obok mnie, wazne, ze zaczyna się rozjasniac...
Moje zycie to jedna wielka hustawka.
Raz mocno się odpycham i szybuje wysoko...trwam tam przez chwile aby po czasie bezwladnie opasc w dol..nogami na szczescie nie hacze ani nie wypadam z siedzenia!
Wiec nie ma tego zlego coby na dobre nie wyszlo. Poki co!
Ide hustac się dalej...odepchne się najmocniej jak potrafie...zlapie oddech i pozostane tam jak dlugo się uda. Żeby było latwiej zdejme buty...po cichutku i na paluszkach się zakradne...ciicho...żeby nie sploszyc szczescia...
ciii....
tak oto pocichutku, z lykiem gerbaty, plucami pelnymi swiezego powietrza odchodze w strone mojej hustawki..odchodze JA...mieczakJ
Dodaj komentarz