lesna nostalgia
Komentarze: 8
No tak, wystarczy ze dwa dni mnie nie było a tu już panuje burdel...
Genialny braciszek maczal w tym palce!
Jest niezwykle „zdolnym” komputerowcem!
A ja...mmmm brazowiutka...szczesliwa i troche zmeczona...po powrocie z lona natury nie potrafilam znalezc swojego miejsca a i wlasny pokoj wydal się jakis nieprzyjazny.
Minleo troche czasu i jest lepiej...niemniej jakos tak teskno...za lasem, jeziorem, zapachem kremu do opalania...oblewania się woda ze szlaucha...grillem.
Teskno nawet za uciazliwym jeszcze wczoraj szczekaniem psa gdzies w oddali.
Pelnia ogladana w srodku lasu nad samym jeziorem po prostu sliczna!
Ogromna tarcza ksiezyca polyskiwala na tafli niezmaconej niczym wody, cieple i przytulne ramiona K tzrymaly mnie mocno...na tyle bym czula się bezpiecznie.
Dzielnie mnie bronil przed natarczywymi mrowkami...a jeszcze dzielniej wstrzasal moja puszke piwa gdy nie widzialam, by chwile pozniej mieć ubaw gdy zawartosc ladowala na moim brzuchu...(nie powiem na piwo chyba slonce szybciej bierze).
Nikomu nie chcialo się wracac, czulismy się skrepowani wkladajac ubrania, to tak, jakby ktos znow nas zamykal w jakims szczelnym pojemniku.
Ah las...
Pogoda dopisala, humory również.
A od jutra znow praca...znow...
Czuje jakby ktos zabral mi cos waznego, cos czego do tej pory tak nie lubilam a wlasnie pokochalam...czuje, ze tesknie, czuje ze mi tu zle...
Szyszki na runie lesnym...nietoperze poznym wieczorem...zapach ogniska i pieczonych ziemniakow...on i ja...ja i on...
Cieply wiatr...wokół mnie było tak zielono i przyjaznie...
A teraz, naokolo tylko ksiazki, meble, które nagle jak za dotknieciem jakiejs rozdzki stracily dusze...komputer, wieza i drukarka...pluszaki, slonecznik...oddam to wszystko za nastepne dwa dni tam...
Wezme tylko kocyk i krem i pojedziemy z K znow...
Dobrze?!
Dodaj komentarz