podaj lape!
Komentarze: 15
Herbata? Jest!
Swieczka? Jest!
Wiec wszystko co mi dzis potrzebne mam w zasiegu reki...
Egzamin wewnetrzny mam już za soba...jeszcze tylko kilka dodatkowych godzin i znow egzamin.
Leniwie zamerdalam lyzka w kubku...glosno stukajac o brzegi.
Leniwie siorpie lyk za lykiem, leniwie pale...
Leniwie klawisze uderzam.
Czerwone oczy leniwie się otwieraja, uparcie daza w dol...
Powieki coraz ciezsze.
Nie chce spac, to był dobry dzien...chce by trwal dlugo, jak najdluzej!
Zauwazylam, ze lubie ostatnio przygladac się ludziom...im gestom, zmarszczkom, dloniom...zwlaszcza dloniom!
One tak duzo mowia o czlowieku...
Caly nasz charakter kryje się wlasnie tam...jedne sa duze i niezgrabne, inne filigranowe, zadbane...paznokcie...z odbrapanym lakierem, poobgryzane i z poszarpanymi skorkami...albo „piekne”, dlugie akryle...tak, to dla tych plastikowych panienek, które nic nie robia!
Rece również mogą być zmeczone...spracowane lub wrecz wypoczete!
Ilez one mowia o czlowieku!
Przyjrzyjcie się dzis wlasnym...moje?!
Drobne i dosc ksztaltne...czasem upackane farba, jednak zadbane.
Skorki rowno obciete, obgryzione niedawno paznokcie dopracowalam pilnikiem, wiec wygladaja w miare estetycznie. Na prawej dloni wyszly 3 zylki...niebieskie...w ksztalcie liteki „A”.
Tak rece moja wizytowka...czasem nerwowo przebieram palcami, czasem we wstydliwym gescie zwijam w piastke. Czasem pruderyjnie odkrywam wewnetrzna czesc nadgrastka, czasem rozkladam bezradnie, innym razem w gescie zlosci zaciskam mocno az czerwienieja! A czasem zwyczajnie skrywam w rekawiczki...
Niechetnie podaje obcym dlon...niechetnie! z checia za to dotykam pieknych przedmiotow, wplatam we wlosy, chetnie brudze farba, chetnie oplatam nimi kubek tyle rzeczy nimi chetnie robie...kocham gladzic twój policzek, kocham tyle czynnosci!
Dzis chyba ukryje je w ciemnosciach...schowam pod kolderke, takie male, zwinne...zadziorne cos!
Nie bez powodu można z nich czytac przyszlosc...odwazysz się odslonic dlon?!
Co możesz powiedziec mi o swoich dloniach?
Bądźcie pozdrowione moje dłonie, palce moje chwytne, z których jeden przytrzaśnięty drzwiami samochodu, fotografowany promieniami Roentgena - dłoń na zdjęciu wyglądała jak zwichnięta skrzydło - niewielki okruch kości obrysowany własnym odrębnym konturem. Serdeczny palec lewej ręki ozdobiony raz pierścionkiem owdowiały jest teraz i pozbawiony swej ozdoby. Ten który mi dał pierścionek już dawno nie ma palców, jego ręce splotły się w jedno z korzeniami drzewa. Ręce moje tyle razy dotykające stygnących dłoni umarłych i ciepłych mocnych żywych dłoni. Umiejące pieścić niezwykle, w dotyku zatracające przestrzeń dzieląca istnienie od nieistnienia i niebo od ziemi. Ręce, którym nieobcy ból bezsilności, wczepione w siebie jak dwa przelękłe ptaki, bezdomne, szukające na oślep i wszędzie śladu twoich rąk. (Halina Poświatowska)
Dodaj komentarz