sierotka Marysia?
Komentarze: 4
Ale zrobilam z siebie dzisiaj sierotke...do tej pory mam czerwone oczka..bylam w sklepie...mnostwo spieszacych sie ludzi..kazdy kupuje cos pod choinke...trwa dziki wyscig do kas....kazdy koniecznie chce byc przed kims...oby szybciej..oby lepiej...tam dalej gruby mezczyzna przymierza sweterek....gdzie indziej dziewczynka naciaga mame na czekoladki...a ja TU...sama..smutna i zdezorientowana...w mojej glowie toczy sie wojna...tlamsze w sobie smutek a przynajmniej staram sie...tlumacze sobie na miliony sposobow....wreszcie moja kolej...kasjerka chce byc mila i usmiecha sie...
dzien dobry...mowi...
nie odpowiadam tylko usmiehcam sie na sile..najchetniej to bym padla na kolana i wyplakala jej wszystko...
ale trzeba byc twardym...ehh..
potem place...pakuje wszystko do siatki...na dodatekz dziura..ale co mi tam jedna dziura wiecej..w moim serduszku ich sporo.
do widzenia....
tym razem nawet sie nie usmiecham...chyba wszystko przez te dziury...
zabieram zakupy i wychodze...
na przystanku sie doigralam...
ludzie jak landrynki w puszcze..jeden obok drugiego....
stali tka blisko ze chyba czuli swoje oddechy na karkach...
wsrod nich para..tacy szczesliwi i zakochani...przytuleni...obejmowali sie i calowali delikatnie...
tak na nich patzrylam i sie rozmarzylam..az nie wiem kiedy poplynely mi lzy..ze niedlugo ja zostane sama..bez pocalunkow, bez przytulania...
widizalam te dziwne spojrzenia...pytajace co mi jest..oraz te pogardliwe..w stylu "co za wariatka"...a one poprostu sobie poplynely...waska strozka po moim policzku..byly gorace...
nawet nie weim kiedy...i nie moglam ich powstrzymac..opanowalam sie dopiero kiedy wchodzilam do domku....aby mamy nie martwic...
takie to byly moje zakupy...
Dodaj komentarz