statek...
Komentarze: 13
Dziwne...takie nagle pocieplenie naszych stosunkow troche mnie irytuje...nie twierdze teraz, ze wczesniej byly oschle, bylo fajnie...czulam sie kochana...bylo mi dobrze...
powoli przyzwyczajalam sie do Twojej nieobecnoci, do telefonu raz na tydzien...do codziennej porcji smsow...starczalo mi to co mam..teraz nagle czuje sie osaczona...
nadal bardzo Cie kocham i tesknie ale chyba zbytnio sie zamknelam dla swiata..tak bardzo chcialam sobie poradzic bedac bez Ciebie, ze teraz, gdy Ty wyraznie zateskniles za bliskoscia, zloszcze sie...
chyba dlatego, ze nagle zaczoles wypelniac ta moja pustke po Tobie, ktora zastapilam sobie ksiazkami...
czuje sie jakbym zaczynala cos od nowa...zdaje mi sie, ze jestes mi taki bliski a jednoczesnie daleki...
duchem...cialem...myslami...
nauczylam sobie radzic z moja samotnoscia...poczatki mialam dosc nieudolne...
teraz chyba mam w pewnym sensie zal...ze ten czas, kiedy jestesmy tak daleko tyle sie u mnie zdazylo a musialam przez wszystko przechodzic sama...bez Twojego wsparcia, usmiechu, pocieszenia, pocalunkow...nadal Cie kocham, nadal czekam i tesknie..chce byc obok....
ale czuje jak maly stateczek na wielkim oceanie, ktorym miotaja na wszystkie strony ogromne fale...ze robia ze mna co chca...raz lagodnie bujaja, innym razem obalaja...
raz swieci slonce, zeby pozniej mogl lac deszcz...
im blizej portu...tym mniej checi dobicia do niego, taka bezsilnosc wobec zywiolu. Chyba jestem zmeczona, zmeczona samotnoscia, czekaniem...wczoraj zapragnelam czyjejs bliskosci, zeby ktos mnie adorowal...zatesknilam za naszymi wspolnymi wyjsciami..nie chce tak zyc, nie chce wiecznie tesknic i odzwyczajac sie, nie pozwole aby tak bylo, pamietaj!
Dodaj komentarz