toast z tesciowa...
Komentarze: 9
No prosze jak to Swieta wplywaja na ludzi....niby zwykly dzien...taki, jak kazdy inny a tu taka niespodzianka!
wprost nie moge dojsc do siebie...zostalam zaproszona do tesciowej na obiad...nic dziwnego..pojechalam...w pierwszej chwili az mi sie brwi zmarszczyly, zapowiadajac bol glowy przez reszte wieczoru...w drzwiach przywitala mnie rozszczebiotana przyszla szwagierka...zrobila herbatke, usmiechala sie i byla dziwnie uprzejma...poczatkowo mnie to rozbawilo, te je miny, gesty, slodki ton...jednak z kazda minuta coraz bardziej mnie to draznilo...nie lubie gdy mi ktos tak nadskakuje...zwlaszcza ktos taki, jak ona...zdawalo mi sie to falszywe i na pokaz...zreszta tak akurat mysle do teraz.
A moze ja poprostu az tak jej nie lubilam? z cala pewnoscia bardzo nie chcialam palac do niej sympatia, ale nie pytajcie dlaczego, bo tego sama nie wiem. Po jakims czasie zdolalam zaczac tolerowac jej nachalnosc...pozniej nawet wydalo mi sie to...hmmm MILE? zjedlismy obiad, masowalismy obzarte brzuchy, odpinajac kolejne guziki w spodniach...az wkoncuz tesciowa wznioslysmy toast za tych co na morzu...pozniej drugi toast..i trzeci...po trzecim wyladowalam na papierosie z Danielem i Kaska w kuchni...nawet ich towarzystwo wydalo mi sie calkiem calkiem...ale to juz chyba wina tych toastow:)
pozniej kolacja i znow toasty....no i pozegnania nadszedl czas....
teraz to juz nie jestem pewna, czy to atmosfera Swiat..czy to wina tych wszystkich toastow ale z przyszla szwagierka wymienilysmy sie nr telefonow...nawet zaprosila mnie na sylwestra....szkoda, ze nie skozystam hehe...w drodze powrotnej prawie nie zasnelam w pociagu...a rano...oj rano pic sie chcialo...tak to sie koncza obiady u tesciowej...ale jak nie wypic za tych co na morzu:)
Dodaj komentarz