wiezien wlasnych wyrzutow sumienia?
Komentarze: 10
Kilka napisanych cv, kilka wyslanych...
A w glowie znow ta naiwna mysl, ze ktos zadzwoni!
Po wczorajszej kolejnej powaznej rozmowie wiele się zmienilo...mam nadzieje, ze to nie jest efekt krotkotrwaly, oraz ze K jest teraz wiezniem wlasnych wyrzutow sumienia!
Nalezalo mu się...ja bylam w szoku a on w jeszcze wiekszym. Odwrocilam się na piecie i poszlam. Dlugo czekac nie musialam, zasypal mnie lawina smsow, przeprosinami i smutkiem...przyznal, wreszcie się przyznal i mam na to niezbity dowod...dowod jego chwilowej pewnie slabosci. Znajac go za tydzien się wyprze i wykreci. Ale poki co wykorzystam ten fakt dla wlasnych celow. W koncu i mi się należy. Będę się delektowac jego skrucha.
„Wiem, ze jestem dla ciebie podly...wiem, ze jestem beznadziejnym facetem”
to zdanie wciąż mam przed oczyma...zrobilo mi się go szkoda kiedy to przeczytalam...wiem ile go kosztowalo by to napisac, by się otworzyc i przyznac do winy.
I wiem tez, ze nigdy by mi tego nie powiedzial oko w oko.
Już taki jest, dumny i uparty...tak idiotycznie uparty!
Czasem nie znajduje odpowiedzi na pytanie za co, tak naprawde go kocham...a pokochalam go dawno i pokochalam innego...teraz nie wiem czemu...za co...nie wiem dlaczego...
Wiem, ze kocham!
Dzis dzwonil 3razy...zagadal na gg, przyslal smsa.
Kiedy zadawalam mu to pytanie nie spodziewalam się takiej odpowiedzi. Przyznam szczerze, ze nie wiedzialam co odpowiedziec.
Zapytalam co jest przyczyna jego radosci a on bez namyslu odparl:
„mam kochajaca dziewczyne, wiec czego mi trzeba wiecej do szczescia?!”
no chyba tylko mamusi drogi Krystianie ci brakuje!
Tak tak, mój facet ma syndrom pempowiny...zalosne...
Dodaj komentarz