Nie przestawilam dzisiaj jednego zegarka..ma to swoej plusy.
gdy sie obudzilam i z przerazeniem stwierdzilam ze malo czasu mi zostalo do wyjscia do pracy...nadeszla ta bloga chwila..gdy zdazylam sie troszke obudzic...ale tylko troszke...
i stwierdzajac, ze zostala mi jeszcze godzina polozylam sie spowrotem na podusi....
szkoda ze nie moglam widziec swojej miny...pyszczek smial mi sie chyba od ucha do ucha....
ZASNELAM....
fajnie tak sobie pospac...nie mysli sie wtedy o niczym...sen przynosi ukojenie...
czasem chcialabym byc misiem...i zapasc w sen zimowy....
przede mna najsmutniejsze 2miesiace....musimy je wykozystac jak najlepiej...choc z drugiej strony wydaje mi sie, ze powinnam sie troszke od Ciebie odsunac..aby rozstanie bylo mniej bolesne...
Dodaje sobie otuchy mysla, ze bede miala do kogo tesknic...za kim snic....
czasem dobrze potesknic...byle nie za dlugo!
i wiesz...pomaga...ma jakis czas...
jest 11.30.....na 10szedles do firmy...a ja nie moge tu sobie miejsca znalesc....
boje sie....jestem smutna a jednoczesnie troche szczesliwa...
hm...czasem nie rozumiem sama siebie...
dzwonila rano Natalia...znow chce mnie wyciagnac do siebie na noc...chyba nie moge jej dluzej odmawiac..zreszta teraz potrzebuje czyjegos towarzystwa....kogos kto zagada i sprawi, ze nie ma sie czasu na wlasne mysli:)
Tak, to dobry pomysl...coprawda droga z pracy do Natalii przeraza mnie troche, zwlaszcza ze nie kasuje biletow....i nie jest najcieplej....w koncu to nie srodek lata:)