Komentarze: 8
Wstyd się przyznac. Wstalam dzis po 14, a raczej wypelzlam z lozka.
Dzis jak drobny pijaczyna lecze kaca giganta.
Nieodbrze mi...
Za to wieczor fantastyczny...hektolitry piwa się laly...usmiechy na twarzy.
A K. tak grymasil przed wyjsciem.
Rano podziekowal za wspolny wieczor a na pytanie czy ma kaca nie odpowiada. Wiem, ze go ma i wiem tez, ze się nie przyznaJ, taki kaprys typowy dla niego.
Jutro na 8 mam rozmowe w sprawie pracy. Jeszcze do wczoraj na sama mysl się cieszylam a dzis, jakos sceptyczniej do tego podchodze.
Niemniej jednak ciuchy przygotowane...
Co do wyjazdu to znamy już z K. dokladna date wyjazdu oraz godzine...
Kac nie pozwala mi się smucic, musze poczekac az minie.
Teraz kawa, czekolada z bakaliami i powrot do lozka!
Tak tak tak
Niech się wali, niech się pali nic nie jest w stanie wyciagnac mnie z lozka.
Chyba?
Wyciagam blok, olowki już naostrzylam...zapalam swiatlo...
Jak jasno!
Nie! Chyba jednak pojde spac...