Nic dzisiaj nie zapowiadalo tak udanego dnia..normalny poranek..pobudka przez psa...leniwe sniadanko..kawa...przewegetowalam dzis czas do wyjscia z pracy..dobre slowo..przewegetowalam..i to doslownie...nie zrobilam nic pozytecznego..nawet nie chcialo mi sie dzis po sobie pozmywac...zaskoczyles mnie telefonem..pare minut po rozmowie na gg...wiec weselsza pojechalam do pracy....a na miejscu posadzilam pupe na krzesle i nudzilam sie okrutnie..nawet telefon milczal....az w ktoryms momencie....
...Uswiadomilem sobie dzis cos bardzo waznego, cos co wstrzasnelo mna doglebnie. jestem teraz przekonany, ze chce sie przy Tonie zestarzec, ze chce dzielic z Toba radosci i smutki...kocham Cie taka jaka jestes! z twoimi wadami i zaletami, z humorkami i szalenstwami...jestes calym moim swiatem....bez Ciebie nic nie znacze...
Czytalem te smsy tyle razy..i przeczytam jeszcze przed snem...buzia smiala mi sie od ucha do ucha....gardziolko cos scisnelo...plakac mi sie chcialo..lecz ze szczescia...do oczek naplynely mi lzy...cale szczescie w tym momencie, w ktorym naplynely musialy odplynac....
- czy te roze sa swieze?!
Czasem milo jak ktos Ci przerwie w rozmyslaniach...jak przerwie delektowanie sie i upajanie czyms cudownym..czyms co grzeje Twoje serce, cialo od wewnatrz.....
-tak, swieze....dzisiaj przywiezione z gieldy....napewno dlugo postoja jeszcze!
Dawno nie mowilam tak szybko jak w tamtym momencie...serce bylo takie spokojne...jednak bilo bardzo szybko....
jakby nie mogac jeszcze uwierzyc....nie moglam doczekac sie 18....czas jakby sie zatrzymal...15...16...17.30...i wreszcie 18....pedem zapakowalam kwiaty...zabralam swoje klamoty i pedem na autobus..jednak nie wszystko szlo jak bym chciala..wszystkie autobusy uciekaly mi sprzed nosa...jak na zlosc..a tak mi zalezalo aby byc jaknajpredzej w gdyni....z Toba...
jeszcze tylko pare krokow...jeszcze tylko 8stopni....winda..7pieter...dzwonek do drzwi...Owtorzyles z tym swoim cudownym i rozbrajajacym mnie usmiechem...z 2dniowym zarostem...ktory jest taki meski i sexowny...
od razu wiedzialam....
Zrobiles mi obiadek...a ty bardzo dobrze gotujesz....zjadlam z apetytem a potem..oddalam sie emocjom....
uwielbiam jak mi tak szepczesz do uszka....od razu wiedzialam..jak tylko otworzyles drzwi jak to sie dzisiaj skonczy...
zgasilismy siwatlo, zamknelismy drzwi...muzyka glosniej...zapomnielismy sie na jakis czas..zapomnielismy....swiat nie istnial..bylismy tylko my...nasza nagosc..i cieplo....
pozniej powrot..na kolacje dostalam rybke po grecku:) znow.....wsiadlam w kolejke..pomachales mi....a ja jechalam..rozmarzona, szczesliwa i zmeczona....kocham tekie dni jak dzisiaj....
a zaczal sie tak niewinnie....