Najnowsze wpisy, strona 26


lut 03 2004 samozadowalajacy sie IDOL...
Komentarze: 9

Nie wazne ile mamy lat...nie wazny nawet kolor skory...
kazdy z nas ma jakiegos wlasnego idola...kogos z kogo bierze przyklad...albo kogo chetnie by nasladowal...cale zycie sie martwilam, ze moim idolem jestem ja sama...
ostatnio odkrylam!
MAM IDOLA!
jest dosc nietypowy...niepospolity....taki malutki i niezauwazalny...
czesto jadac na rowerze rozjezdzamy go....
spacerujac po deszczu chodnikami depczemy im skoropki!
tak...co bystrzejsi domyslaja sie..to slimak!
tak...wlasnie slimak, nic nie przekrecialm..nie pilam...z pelna swiadomoscia powtorze...

MOIM IDOLEM JEST SLIMAK....
hehe jestem taka steskniona, taka nieodpieszczona, ze chcialabym choc na chwilke byc slimaczkiem...
jak kazdemu wiadomo (?!)slimaki so obojnakami...co za tym idzie sa samowystarczalne....
ja nie dokonca...
slimak nie potrzebuje partnera...poradzi sobie sam...samowystarczalny..samozadowalajacy...
ehh....jeszcze tylko 2tygodnie! dam rade...dam?

tulipanekgda : :
lut 02 2004 zycie plciowe pomaranczy..
Komentarze: 8

Z pomarancza jak z kobieta...
najpierw jest niedojrzala i malenka...wygrzewajac sie w sloncu rosnie...nabiera ksztaltow i koloru..staje sie soczysta i apetyczna.
Po zerwaniu trafia w czyjes rece...obiera sie ja ze skorki...jak kobiete z bielizny...gdy skorka peknie...cale pomieszczenie wypelnia slodki zapach...tak ujmujacy nasze noski, nasze spragnione usta rozwieraja sie...slinianki produkuja wiecej sliny...wzroku nie mozemy od niej oderwac...
wreszcie naga...wreszcie mozemy sie w nia wbic...zebami...piescic podniebienie smakiem...zapach owladna juz dawno naszym umyslem...
Chwila taka podniosla...
ale czy zdajecie sobie sprawe, ze w takich chwilach odbywacie stosunek "plciowy"z pomarancza?
jecie z apetytem...pestki wypluwacie...przypuszczalnie upadaja na zyzna ziemie...zapuszczaja korzonki...rosna...
przeciez tak wlasnie sie rozmnaza pomarancza....kusi kolorem...pozniej zapachem i smakiem..by na koncu zaskoczyc gorzka pestka...zmuszajac do wyplucia...
zmuszajac do "zapolodnienia" ziemi...petska upada niczym pedzacy plemnik...

Moze pomarancze?

tulipanekgda : :
lut 02 2004 taka to bylam oszczedna i znieczulona...
Komentarze: 9

Ah...oh..ehh...
jak się pic chce...a w domu nic do picia...chyba uschne...wczoraj caly dzien bylam u tesciowej...a jak to bywa zawsze mamy jakies toasty. Zaczynam się zastanawiac czy to ja tak na nia dzialam, ze musi się znieczulac...czy zwyczajnie mam farta...fakt faktem było milo...a dzisiaj suszy...

Wieczorem, żeby było milej umowiona bylam z kolezankami z liceum....wiec do sopotu dotarlam nieco szczesliwsza niż przypuszczalam...a co zatym idzie zaoszczedzilam...zreszta i tak mialam tylko na dwa piwa...a ze wypilam jedno to zostala mi nawet reszta! Taka to bylam oszczednaJ

Za to dzis....
W knajpie nie moglysmy się nagadac...było milo...spotkalysmy nauczyciela od metaloplastyki, w którym kazda z nas się podkochiwala...wtedy...bo wczoraj nie moglysmy się temu nadziwic!

Jak to ludzie się zmieniaja...oj jak bardzo...
Patrycja na przykład...cicha, spokojna i zrownowazona, zawsze miala najlepsze oceny...wydziaraja sobie pol plecow...
Dorota...zawsze szalona ale ostrozna...teraz zmienila kolor wlosow na...CZEROWNY...

No i ten cholerny powrot do tego Tzw DOMU...to najmniej przyjemna czesc dnia...

Znow ta rutyna...znow trzeba gapic się na czlonkow rodziny, którzy bez marzen, bez snow bezmyslnie gapia się w tv....z nudow chyba szukajac pretekstu do awantury...

Niech mnie ktos znieczuli! Niech ktos da chociaz szklaneczke wodyJ

tulipanekgda : :
lut 01 2004 moj stary przyjacielu...
Komentarze: 4

Czego tu szukasz, moj stary przyjacielu?
Po latach spedzonych w oddaleniu przybywasz,
Niosac ze soba wspomnienia,
Ktores przechowywal pod obcym niebem,
Z dala od swej ziemi.

Jorgos Seferis

Moj stary przyjaciel...
krotkie wlosy, mily usmiech...jego czulosc i lek o mnie taka szczera i bezinteresowna...taka rodzicielska nawet...oczy, ktore pomimo jegog smutku, smieja sie do swiata...glos cieply, kojacy...tak mi teraz tego brak...czasem przywolywales do porzadku, stawiales na obu nogach, ciagnales za rekaw gdy zbaczalam z drogi. Szlismy razem przez ten swiat, szlismy obok ocierajac sie ramionami...
kazde znaczac droge wlasnymi lzami, wlasnymi usmiechami...gdy jedno upadlo drugie podnioslo...
podawalismy sobie rece aby szlo sie razniej, razem ciesyzlismy sie swoimi sukcesami...
Jednak wszystko co dobre szybko sie konczy...
predzej czy pozniej musialo sie skonczyc...wiedzialam...przygotowywalam sie...
ale dlaczego akurat teraz?!
Kto podniesie gdy upadne znow? kto sie ucieszy tak jak ty, gdy spotka mnie cos dobrego...kto pobuja ze mna w oblokach, tak jak tylko ty potrafisz....
jednak nie bede zatrzymywala...chce abys wreszcie byl szczesliwy tak naprawde...
przyjaciel potrafi zrozumiec...ja rozumiem...zgadzam sie...idz....i badz szczesliwszy z nas!
poczekam...moze wrocisz....moze chociaz na chwil kilka...
mimo wszystko jestem szczesliwa...
wiem, ze bedziesz wracal aby upewnic o swoim szczesciu...ja trzymam kciuki...
wtedy zapytam...CZEGO TU SZUKASZ, MOJ STARY PRZYJACIELU?


tulipanekgda : :
sty 31 2004 ON, ONA, kobieta, mezczyzna...
Komentarze: 11

ON....ONA...
stworzeni by byc razem....jednak dlaczego tak bardzo się roznia....

Wstalam rano...znow go nie ma...!

Wiec po co mi mezczyzna? Z nimi same klopotyJ

Nie ma ich gdy sa potrzebi....przelaczaja tv gdy ogladamy...

 

Ja osobiscie znam 4rodzaje facetow...
MEZCZYZNA MACHO...ich nie lubimy i unikamy szerokim lukiem...wiadomo...(mezczyzni nie plac(Z)a....

 

MEZCZYZNA MEZCZYZNA....ah...jaka szkoda, ze tych coraz mniej...o ile jeszcze wogole istnieja!? Taki mezczyzna to skarb...gotuje, sprzata, prawi komplementy, nie czyta gazety w ubikacji, nie pije, chodzi z toba na zakupy, dzwiga siatki, otwiera drzwi, przepuszcza przodem, nie oglada się za innymi kobietami, scieli lozko, robi kolacje, masuje twoje obolale stopy...pozawala Ci ogladac twoje ulubione seriale....(nawet gdy mecz w TV) często Ci powtarza jak Cie kocha i jaka jestes dla niego wazna, zawsze ma czyste skarpetki, wyprowadza psa....No i gdzie oni sa?

MEZCZYZNA SYN(mamisynek)..najwiekszym idolem jego matka!...idealna zona bylaby jego wlasna matka! Zawsze ma racje MATKA! Nic nie potrafi zrobic, gdyz zawsze był wyreczany przez „kochana” mamusie....taki mezczyzna dla nas jak dziecko...po co to nam?!

 

No i ostatni rodzaj...
MOJ WLASNY MEZCZYZNA....jaki by nie był i tak bedzie najkochanszy! Nawet gdy woli ogladac mecz niz isc na spacer, kiedy marudzi i narzeka...my i tak go kochamy....nawet gdy czasem idzie z kolegami na piwo a ty siedzisz sama i czekasz....nawet gdy Cie walnie dla zaczepki a ty pozniej kryjesz siniaka....nawet wtedy, gdy zje Ci twojego ulubionego batonika i wygniecie swiezo wyprasowana bluzke...nawet wtedy! Chyba nikt nie zaprzeczy? Kochamy ich za ich wady...i zalety....za ta ich nieporadnosc czasem...za to ze sa...za to, ze kochaja i pozwalaja się kochac...

 

ON i ONA....stworzeni by być razem....

tulipanekgda : :